poniedziałek, 28 lutego 2011


Miałam sen... śniłam o nich... byli tam najważniejsi, mający największy wpływ na moje życie.

Włochy, ulica w Pompei, ja sprzedająca jakieś bibeloty i Pan MS. Widzi mnie i zaczyna się zbliżać. Ja uciekam, on krzyczy o miłości, zaufaniu, o zmianach, że kocha... uciekłam... potem on, niemiecka rejestracja, niebieskie suzuki... skóra, kask w jego dłoni. I słońce zakręt, czerwone auto. Wsiadam krzyk i płacz... otwieram oczy jestem u siebie. Nie przy nim... próbuję usnąć. Chce znać odpowiedzi. On w aucie. Zbawienie czy nie... będę walczyć żeby móc powiedzieć TAK.

:*

1 komentarz:

  1. walcz, walcz.
    warto :)
    nie rozumiem tylko jak MS. kask?

    i moje ukochane zdjęcie.
    e.:*

    OdpowiedzUsuń