sobota, 7 sierpnia 2010

Baby I like it! Oh!


Shout aloud, screamin loud
Let me hear you go!


Zaczynam okropne 4 dni w pracy... Będę czekać z utęsknieniem na wolne. Wtedy zaciągnę Nane, Toba, Aduś i Goss na imprezkę :D


I’m not myself tonight
tonight I’m not the same girl same girl


Taaa dobranocka, dziś nic więcej. Idę spać ha!

czwartek, 5 sierpnia 2010

Nałge natchnienie... obudź się!


Obudź się, wstaje nowy dzień! Obudź mnie, to był tylko sen!

Miałam sen, o szczęściu, wierze, walce. O miłości, spełnieniu, nadziei. chęci zrozumienia, zauważenia w tłumie ludzi z magistrem, licencjatem, doktoratem... ale się obudziłam, trącana przez matczyną chęć sprowadzenia mnie na ziemię. To ona pokazała mi, że nie będzie kolorowo, kolejny dzież będzie smutny i choć nowy to ja będę mijać swój cień nucąc pod nosem: " Czy jeszcze ktoś może pokochać nas żarliwie? Czy możemy się zatracić i niecierpliwie tęsknić?!" Wraz z cieniem uznaliśmy że:

Wstaniemy rano, będzie w nas wiara. Wiara w to, że ktoś w nas uwierzy, da szansę i nadzieję.

To Twoje życie człowieku. Musisz o nie zadbać, sam. To prawda. Możesz żerować na cudzych uczuciach. Możesz żyć czyimś życiem. Ale to nie będzie to uwierz. Kiedy przyjdzie dzień zmian. I powiesz sobie "Dziś robię obrót, ostro o 180 stopni!:. Tak będzie.

Zakazany owoc mówił dotknij. W ciepły letni dzień przytul mnie...

To nie sen, były przytulaski, papieroski, czysta i ziemniaczki, była godzina szczerości, wiatr we włosach i dusza na dłoni. Musimy to powtórzyć. Chcę takich ludzi w moim życiu. Ludzi dzięki którym natchnienie przychodzi samo, piosenki bez sensu nabierają sensu, książki stają sie ciekawsze, a samotny spacer do domu jest czymś więcej niż zamulastym rozmyślaniem o sobie... po spotkaniu z Wami Ten spacer to antidotum, na wszystko, na miłość, życie, szczęście nienawiść. Jesteście jak bezpłatny detox! Goss, Nana, Tob DZIĘKUJĘ!

Mijamy się, zrobię najgorszy błąd, Ty się zjawisz, a ja powiem ze to nie to...

Chyba dziś tak zrobiłam, nie wiem. Goss pyta co ze mnie wyrośnie? Jest 1 w nocy a ja znam odpowiedź. Jak sie postaram to będę odporną na życiowe porażki i słabe ludzkie uczucia zimna suką. Taką z tych filmów o kobietach sukcesu, ale moje życie nie zakończy sie happy endem.

Herbata stygnie, znów pada deszcz...

Życie więcej dziś chce od menie wiem. Ale jak na razie nie mam siły. Chcę żyć w tym błogostanie radości i uniesienia. Mam 20 lat, mam 1000 lat, nie była, nie jestem i nie będę Julią... Nie chcę sie bronic przed beztroskim niebytem bytu. Zawsze byłam, poprawna, grzeczna, dobra. Może trzeba z tym skończyć.Zobaczymy. Tyle samotnych dróg muszę przejść bez Ciebie. I czemu się użalam... skoro wiem że:

...Kocham Cie Kocham, to tylko puste słowa?!

Do ucha chcę wyszeptać Ci, wiarę w Siebie odnalazłam lecz wiem i tak nie zrozumiesz mnie!
Nic nas nie łączy... Ha!






Ps. Przepraszam że długie i ciut ckliwe. Nie mogłam inaczej. Niewielu to czyta wiec chyba się nie obrazicie prawda?! :*

Ta noc kończy się, natchniona muzyką... w jedne wieczór jeden bezlitosny ostatni taniec w ciemnym pokoju, w szarym blokowisku... nie pozwólmy uciec jej...

Dobranoc :)