Wiele słów i myśli, życiowych porażek i zwycięstw... ale wciąż czegoś brak. Coś nie współgra. Życie wydaje się mizernie szare, nieprzeniknione. Każdy wybór kończy się porażką, a małe sukcesy ledwo pozwalają utrzymać się na krawędzi między świadomością i obłędem. Czego zatem brak? Miłości, choć mam wokół kochających ludzi, przyjaciół, choć mam komu oddać część ciężaru, nadziei, choć ściskam w dłoni ukradziony materiał jej zielonej sukni, wiary, choć nieustannie wtapiam oczy w moją dusze i szukam? Co do cholery jest nie tak?! Czekam i czekam na olśnienie, na coś co pchnie akcję do przodu, jak widz w ciemnym kinie beznamiętnie obserwuję reklamy czekając na początek. Choć i tak wiem, że nawet drogowskaz bym zignorowała, gdyby tylko szaleństwo było ciekawsze od rzeczywistości. Szukam dalej w przeraźliwych snach i nieosiągalnych marzeniach, w trudnych dniach i ciężkich nocach. I w końcu mam, łapię lekki zwiewny jak jedwab skrawek samotności, ale im mocniej ją trzymam tym więcej materiału ciaśniej mnie oplata... jeszcze widzę, czuję i mówię... ale już niedługo. I choć w miękkiej otchłani samotności jest przyjemnie, i choć sadzę, że właśnie tego szukałam ostatkiem sił ciała i resztką rozsądku duszy słabo nawołuję "dalej mizerna miłości...". I choć pragnę się poddać, walczę... "Jak długo jeszcze dam radę? "Pytam nachylona nad taflą wody...
sobota, 14 kwietnia 2012
Comon skinny Love...
Wiele słów i myśli, życiowych porażek i zwycięstw... ale wciąż czegoś brak. Coś nie współgra. Życie wydaje się mizernie szare, nieprzeniknione. Każdy wybór kończy się porażką, a małe sukcesy ledwo pozwalają utrzymać się na krawędzi między świadomością i obłędem. Czego zatem brak? Miłości, choć mam wokół kochających ludzi, przyjaciół, choć mam komu oddać część ciężaru, nadziei, choć ściskam w dłoni ukradziony materiał jej zielonej sukni, wiary, choć nieustannie wtapiam oczy w moją dusze i szukam? Co do cholery jest nie tak?! Czekam i czekam na olśnienie, na coś co pchnie akcję do przodu, jak widz w ciemnym kinie beznamiętnie obserwuję reklamy czekając na początek. Choć i tak wiem, że nawet drogowskaz bym zignorowała, gdyby tylko szaleństwo było ciekawsze od rzeczywistości. Szukam dalej w przeraźliwych snach i nieosiągalnych marzeniach, w trudnych dniach i ciężkich nocach. I w końcu mam, łapię lekki zwiewny jak jedwab skrawek samotności, ale im mocniej ją trzymam tym więcej materiału ciaśniej mnie oplata... jeszcze widzę, czuję i mówię... ale już niedługo. I choć w miękkiej otchłani samotności jest przyjemnie, i choć sadzę, że właśnie tego szukałam ostatkiem sił ciała i resztką rozsądku duszy słabo nawołuję "dalej mizerna miłości...". I choć pragnę się poddać, walczę... "Jak długo jeszcze dam radę? "Pytam nachylona nad taflą wody...
wtorek, 31 maja 2011
piątek, 20 maja 2011
poniedziałek, 4 kwietnia 2011
Pastaaa...
poniedziałek, 7 marca 2011
Rozdarta? Tak...
Dziwnie jest, jakbym była zawieszona w jakiejś dziwnej przestrzeni między Lolka a Caro. Heh bo jesteśmy rożne, ta co była i ta co jest. Wole tą drugą. Ale czy ona nie rani innych? Nie wiem. Może pora na odrobinkę egoizmu? Może pora na zainteresowanie się samą sobą? Może pora na mnie? Bleh nienawidzę takich rozmyślań...
Subskrybuj:
Posty (Atom)